Forum Grupy Rekonstrukcji Fantastycznej Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 to tak na poczatek: poczatek :) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Vingarna




Dołączył: 10 Cze 2005
Posty: 125 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Foteviken

PostWysłany: Czw 15:02, 23 Cze 2005 Powrót do góry

czyli dokladnie o wasze pierwsze ksiazki fantasy, ktore zrobly na was duze wrazenie, zapoczatkowaly wasze pasje fantasy itp.

cos co goraco polecacie przeczytac.

dla mnie fantasy to jedno z wielu zainteresowan. z reka na sercu przyznaje, ze rowniez tutaj jestem "swiezynka". bo zycia na to wszystko nie starcza! Smile

dlatego bardzo bym sie chciala "doksztalcic". stad ten watek.

piszcie o waznych dla was ksiazkach. piszcie tez, ktore macie we wlasnych bibliotekach. co mozecie pozyczyc. czego sami szukacie.

w tych inspiracjach moze pominmy tolkiena, co? jego wplyw na wiekszosc z nas rozumie sie sam przez sie. wiec po co sie powtarzac.

w moim przypadku jedna z peirwszych ksiazek fantasy (o ile dobrze pamietam) byla ursula le guin "wracac wciaz do domu". to nie taka tpyowa powiesc. krotkie opowiadania. wiersze. piesenki. rysunki. taka niby lakoniczna, ale w ostatecznosci kreauje caly fascynujacy swiat. i to mnie przekonalo Smile

potem brat podrzucal mi pratchetta (chyba tak sie pisze). kumepl z roku trylogie "krzyz i mlot". i wtedy ogonie w koncu sie przekonalam, ze te stosy ksiazek w ksiegarniach z bardzo kolorowymi okladkami to nie sa "harlequiny dla facetow" jak wczesniej mi sie wydawalo Embarassed

no to czekam teraz na porpozycje z waszej strony odnosnie "must-read" Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szypuł




Dołączył: 10 Cze 2005
Posty: 40 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Allenstein

PostWysłany: Czw 20:37, 23 Cze 2005 Powrót do góry

A ja zaczne standartowo bo z kisazek to Tolkiem byl na prawde moj pierwszy, pierwszy fantasy pierwszy fantastyki (chyba ze fantastyke i fantasy uzna sie cykl legend arturianskich )
Potem był Robert E. Howard i cykl o konanie a potem pan Wagner i cykl o Kainie polecam.
Potem sie sypnelo bo dobralem sie do biblioteczki Nomysza (chociaz troche wczesniej dopadlem Sapkowskiego )
Ale pierwsza ksiazka z dziedziny fantastyki (bo zdecydowanie nie z fantasy) ktora mna na prawde poruszyla byla: Zabijcie Odkupiciela Grzegorza Drukarczyka, uwaga !!! to nie jest fantsy, ale jest na prawde dobra,, moj egzemplarz kupiony w taniej ksiazce wenduje gdzies po swiecie. wiem natomiast ze razem ze mna ksiazki te kupili Nomysz i Patryk, u Patryka ksiazke widzialem ostatnio na polce, nie wiem jak to wyglada u Nomysza, ale goraco polecam, warto.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vingarna




Dołączył: 10 Cze 2005
Posty: 125 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Foteviken

PostWysłany: Czw 22:41, 23 Cze 2005 Powrót do góry

a ten cykl o kainie to dokladnie o czym?
bo connan jakos nie nie pociaga. za bardzo kojarzy mi sie z wersja shwarzeneggera. chyba ze sie myle?

co do sapkowskiego to ominelam lukiem. sama dokladnie nie weim dlaczego.
dopiero jakies 2 tygodnie temu przeczytalam sobie jego esej o arturze i maladie i okazal sie facet calkiem do rzeczy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szypuł




Dołączył: 10 Cze 2005
Posty: 40 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Allenstein

PostWysłany: Czw 22:49, 23 Cze 2005 Powrót do góry

Kain jest bohaterem a raczej antybohaterem w stulu Connana, stym ze nie walczy on o dobro, mysle ze warto zajrzec, chocby p oto zeby przekonac sie o troszeczke innym podejsciu do fantasy.
Sapek jest po prostu dobry dosc ciekawe sa jego ostatnie dwie ksiazki Narenturm i Bozy Bojownicy.
Aha polecam ksiazeczke pod tytulem "Ostatni wladca pierscieni" podejscie do Wladcy Pierscieni troszeczke z innej strony autor nazywa sie Yeskow ( o ile czegos nie pomylilem,) i pisze bardzo fajnie.
Patrze jeszcze na swoja polke i mysle ze warto polecic ksiake juz w zupelnie innej konwencji mianowicie cos co mozna nazwac Angel-fantasy, ksiazka nosi tytul "Siewca Wiatru" autorka jest pani Maja Lidia Kossakowska, ma specyficzne podejsce do angelologii, mozna sie z tym zgadzac albo nie ale przeczytac jest zdecydowanie warto.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Szypuł dnia Wto 12:10, 07 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Nomysz




Dołączył: 10 Cze 2005
Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ker Myrddin

PostWysłany: Pią 0:27, 24 Cze 2005 Powrót do góry

Ekhm, po raz kolejny pada słowo Nomysz, więc jak pewien negatywny bohater pewnej negatywnej opowieści (kultowy chyba już horror "Sandman") czuję się wywołany do tablicy Very Happy

Pierwszą "żelazną" pozycją był dla mnie i jest po dzień dzisiejszy cykl "Amber" nieżyjącego już Rogera Zelaznego. Pierwszorzędna rzecz, polecam. W zasadzie jest tam wszystko co w fantasy jest najlepsze, a w dodatku bardzo dobrze i bardzo fajnie napisane. Nie to co większość książek fantasy dominujących po dziś dzień na rynku...

Poza tym polecam:

Jacka Piekarę ("Sługa Boży", wyszła też kontynuacja ale tytułu nie pomnę), całkiem na rzeczy i dowcipnie napisana historia pewnego inkwizytora żyjącego w świecie w którym Jezus zamiast umrzeć na krzyżu postanowił oczyścić ludzkość z grzeszników i czyni to z pomocą słynnej Inkwizycji.

Neila Gaimana (cokolwiek, na start może polecę zbiór opowiadań "Dym i lustra") - wyobraźnia tego kolesia nie ma chyba granic, najlepsze są chyba jego alternatywne wariacje na temat legend i baśni dla dzieci.

Marion Zimmer Bradley i jej najlepszą chyba powieść "Mgły Avalonu" - najlepsza według mnie adaptacja legend arturiańskich (polecam także obejrzenie adaptacji filmowej wyprodukowanej przez Halmark). Fajna rzecz. Jakże pozytywne budzi wrażenia po takich Hollywoodzkich "arcydziełach" jak "King Arthur" niedawno goszczący na ekranach kin.

Stephena Lawheada z jego cyklem osadzonym (a jakże) w klimatach arturiańskich - dobra rzecz pod warunkiem, że nie wpienia Was natrętnie obecna chrześcijańskość niemalże wypływająca z każdego motywu tego cyklu.

Glena Cooka i jego "Czarną kompanię". Przepiękna negatywna fantastyka gdzie wszystko jest nie białe tylko góra szare, a najczęściej czarne. Poza tym traktuje o brygadzie najemników Wink Jak tu nie lubić takiej prozy Very Happy

Dobra, starczy tego dobrego.

A Drukarczyk to rzeczywiście kawałęk niezłej prozy, szkoda że zupełnie nie znany...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
draegg
Administrator



Dołączył: 09 Cze 2005
Posty: 492 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Skąd: KKK oddział w Łodzi

PostWysłany: Pią 1:11, 24 Cze 2005 Powrót do góry

Ja dorzucę tylko (mogę kiełbasić pisownię):

Ursulki Le Guin- cykl o Ziemiomorzu ("Czarnoksiężnik z Archipelagu", "Grobowce Atuanu", "Najdalszy Brzeg", "Tehanu")

Anne McCafferey - cykl "Jeźdźcy Smoków"

Moorcock - saga o Elryku z Melnibone ("Elryk z Melnibone", "Perłowa Forteca", dalej nie pamiętam ... Embarassed ) tak sobie przypominam, że mentalność Melnibonean najbardziej przypominała mi eldarską.

Fritz Leiber - "Fafhrd i Szary Kocur" !!! koniecznie !!!

Gene Wolfe - cykl "Cień Kata"

opowiadania z Fantastyki dziejące się w uniwersum Warhammera Fantasy : "Klątwa" i "Geheimnisnacht" (to tam pojawia się Zabójca Trolli Gotrek) oraz oczywiście "Nie ma złota w Szarych Górach" Wink

Piers Anthony - cykl "Xanth"! Też koniecznie! Wiem że najlepiej czytać to po angielsku, bo tam cholernie dużo jest gier słownych i nie z wszystkimi sobie tłumacz radził (rada od kumpla anglisty)

W innym wątku przypomnieliście Kresa

... i jeszcze z polskiego starego ogródka "Ksin" i "Różanooka" Lewandowskiego (zwanego Przewodasem) o kotołaku Cool

Z bohaterów R.E.Howarda bardziej niż Conan (który był mniej skomplikowany niż cep) wolałem króla Piktów - Brana Mac Morna, ale to stare dzieje (połowa podstawówki - jakieś 18 lat temu Shocked )

Może sobie jeszcze co przypomnę ...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Thjazjan
Allenstern ORG



Dołączył: 10 Cze 2005
Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: z daleka

PostWysłany: Pią 9:29, 24 Cze 2005 Powrót do góry

Smaugu jesteś boski...
... ale nie jak znany wszystkim pan

wypisałeś części Ziemiomorza
moja pamięć siegnęła aż do podstawówki
ma ktoś cały cykl porzyczyć?

ja polecić mogę to co mam na półce, bo reszte co czytałem tytułów zapomniałem:
Dragon Lance - myślę że komentarz jest zbędny Cool (mam tylko kroniki i to porzyczone)

bardzo przyjemna jest tez trylogia Tada Williamsa "Pamięć, Smutek, Cierń"
żeby nie było trylogia nie składa się z 3 tylko z 6 książek

niedługo zacznę cykl "inny świat" tegoż autora to moge następnie zdać relacje


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rita




Dołączył: 22 Cze 2005
Posty: 255 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: 3miasto

PostWysłany: Pon 10:37, 27 Cze 2005 Powrót do góry

Dorzucę od siebie trzy grosze. Z fantasy pierwszą książką po polskim standarcie 'Sapkowski i Tolkien' był "Ostatni jednorożec". Autora nie pamiętam, bo ktoś zakosił mi książkę. Niezwykła proza, przeplatana wierszami w zupełnie nieoczekiwanych momentach, pojawia sie też tam kilka legend z naszego świata... Czasem po prostu wyciska łzy z oczu... Polecam.

Co do wymienionych przez moich poprzedników pozycji - jak dla mnie są obowiązkowe. [może poza Morcookiem, który nudził mnie śmiertelnie...]

A teraz z innej beczki. Fantastyka. Bo ja zaczynałam od cyberpunku Very Happy William Gibson, od "Neuromancera" po "Idoru", opowiadania Bruce'a Sterlinga, Neal'a Stephensona "Zamieć" i "Diamentowy wiek". Absolutna rewelacja, zwłaszcza książki tego ostatniego. O dziwo, bywaja w bibliotekach, choc w księgarni nie uświadczysz... Kołodziejczak, "Kolory sztandarów" i "Schwytany w światła"... Ale najlepsze na koniec Smile Stanisław Lem "Opowieści o pilocie Pirxie". I "Niezwyciężony", najlepszy horror jaki czytałam.

Są jeszcze książki z pogranicza nurtów, jak cylk Stephena Kinga o Mrocznej Wieży. Opowiadanka Pilipiuka o Jakubie Wędrowyczu. Ale do tego lepiej się zabierać po klasykach. Jest więcej zabawy.

O, spojrzałam na pólkę z książkami Smile No tak, moją pierwszą książką fantasy byli pochłonięci jednym tchem w wieku jedenastu lat "Krzyżacy" Sienkiewicza... Jak ten czas leci...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gender




Dołączył: 20 Cze 2005
Posty: 28 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: raczej sen niż java... na szczęście

PostWysłany: Sob 14:12, 02 Lip 2005 Powrót do góry

To ja też dorzucę jakieś grosze Wink
U mnie zaczęło się od Zajdla, którego mi podrzucił jeszcze starszy.. Do tej pory Limes Inferior króluje na półce Wink. Potem też szedłem trochę bardziej po stronie fantastyki niż fantasy, Gibson, Niven, Harrison.. Z Polaków jeszcze T.Markowski (cykl o mutantach jest super), Dębski (Harlequin dla facetów Smile)
Z SF: Brin - cykl o wspomaganiu, dla fanów Gibsona, coś co odkryłem zupełnie przez przypadek w jednym z antyk. -Neal Stephenson, Diamentowy Wiek - zgadzam się w 100% z Ritą. Cherrych - Cyteen, i pewnie jeszcze EON Bear'a

Fantasy: Tolkien, Sapkowkski ("a must"!), a poza tym lubię jeszcze Eddingsa, Pratcheta, R. Jordana Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
draegg
Administrator



Dołączył: 09 Cze 2005
Posty: 492 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Skąd: KKK oddział w Łodzi

PostWysłany: Sob 16:02, 02 Lip 2005 Powrót do góry

Wracając do fantasy...

Lord Dunsany
Temu panu należy się hołd.

Był literackim ojcem chrzestnym dla utworów Howarda, Lovecrafta.
Przyznaję, że poetyka jego opowiadań (choć trącących myszką - powstały jakieś 100 lat temu) zasmakowała mi bardzo i utkwiła w pamięci na długo ...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gender




Dołączył: 20 Cze 2005
Posty: 28 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: raczej sen niż java... na szczęście

PostWysłany: Pon 16:58, 04 Lip 2005 Powrót do góry

Thazjan.. Ziemiomorze może mogę Ci pożyczyć... tylko nie wiem czy nie pocztą curjerską do Olsztyna Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Thjazjan
Allenstern ORG



Dołączył: 10 Cze 2005
Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: z daleka

PostWysłany: Wto 0:17, 05 Lip 2005 Powrót do góry

najpierw rozejrze się w olsztynie
bo tak będzie wygodniej i taniej Wink

dzięki za chęci
jak tu nie znajdę to się zgłosze Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Karasu
Ojciec Założyciel



Dołączył: 22 Cze 2005
Posty: 244 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Allenstern

PostWysłany: Pią 19:31, 08 Lip 2005 Powrót do góry

Eddings - Elenium
Moorcock - Saga o Corumie (Rycerz Mieczy, Królowa Mieczy, Król Mieczy)
Williams - Pieśń Łowcy oraz Pamięć Smutek i Cierń
Białołęcka - Tkacz Iluzji

...plus wyżej wymienieni

Spoza fantasy (piszę nazwiska, bo to głównie opowiadania i zbyt długo by wymieniać)
Barker
King
Lovecraft

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jekyll




Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Południa

PostWysłany: Pon 8:01, 22 Sie 2005 Powrót do góry

Dzień dobry wieczór (bo nie wiem, kiedy to czytacie). Ja, zwyczajowo, z dużym poślizgiem (kiedyś jedna taka, na zaproszenie do tańca odparła "ślizgaj się" i tak mi zostało).
Kiedy przeczytałem "listę lektur" Smauga, początkowo stwierdziłem – "nic dodać, nic ująć". Ale potem zacząłem sobie przypominać. Nie wszystko, co tu wymienię, to czysta fantasy i absolutnie nie mam zamiaru decydować, która pozycja jest klasyką (czyli czymś, co wszyscy chcieliby mieć przeczytane, ale nikt nie chce tego czytać Wink) czy "absolutnym musem".
- Lino Aldani i Daniela Piegai - Znak białego księżyca – zamieściła to kiedyś Fantastyka ("powieść do wycięcia i złożenia"). Nie jestem pewien, czy to później wznowiono w "normalnej" formie. Mało u nas włoskiej fantastyki. A w tym przypadku – szkoda.
- Clive Barker - Wielkie sekretne widowisko, Kobierzec, Imajica – wszystko to określają jako dark fantasy, po prawdzie bliżej im do horroru niż do fantasy. Ale myślę, że warto je przeczytać. Uwaga, wszystkie są "ciężkawe" i przede wszystkim nie należy czytać ich przy jedzeniu. Jedno jest pewne – braku pomysłowości Barkerowi nie da się zarzucić.
- Greg Bear - Koncert nieskończoności – tu zrobię wyjątek. To trzeba przeczytać. Klimat, oryginalność, i ogólnie "miodność" rzadko spotykane gdzie indziej.
- Edgar Rice Burroughs - Księżniczka Marsa, Pellucidar. To właściwie całe cykle. Mieli to u nas wydać w całości, czy w końcu wydali – nie wiem. Ja przeczytałem tylko pierwsze tomy obu cykli. Coś tam mam jeszcze w e-bookach po angielsku, ale jak większość "elektropisów" czekają na odpowiedni moment. Burroughs może i trąca myszką (ktoś pamięta jeszcze Tarzana?), ale czyta się fajnie.
- Ursula LeGuin - trylogia Hain plus Lewa ręka ciemności. Pół fantasy, pół sf. Podobno klasyka. Tak czy inaczej, na pewno warte przeczytania. Jak większość twórczości LeGuin, przesiąknięte taoizmem Very Happy. Jeszcze Słowo las znaczy świat – dla "miłośników" Eldarów. A w ogóle mało jest utworów Ursuli, które można pominąć.
- Vonda McIntyre - Opiekun snu – opowiadanie, z którego powstała ta powieść (Z mgły i z trawy i z piasku) zamieściła kiedyś Fantastyka. Trochę sf, ale klimatycznie fantasy. I myślę, że jest ta książka niezłym źródłem inspiracji dla tych, którzy chcieliby zająć się uzdrowicielami na Kalderanie Wink.
- Andre Norton - Świat czarownic. Pierwszy tom cyklu, z którego pozostałe można sobie darować. IMHO, Andre (André!) Norton przytruwa i goni w piętkę, tj. powiela te same pomysły. Ale tę jedną książkę warto "zaliczyć". Może jeszcze Zgubę elfów, którą popełniła z Mercedes Lackey. I wystarczy. Fakt, że Norton patronuje nagrodzie za dokonania na polu literatury fantasy o niczym, niestety, nie świadczy.
- Robert Silverberg - Kroniki Majipooru. Niestety przeczytałem tylko pierwszy tom. Znowu to pogranicze sf i fantasy. Ale Silverberga zawsze warto czytać. Ze względu na styl polecam oryginały, ale i do przekładów na język polski też nie można się specjalnie przyczepić. (inne tytuły: W dół, do Ziemi, Czas przemian).
- Roger Zelazny – Amber już wspomniało parę osób, podpisuję się tu i ja. Ogólnie ostrożnie z tym panem. Popełnił on niestety parę "słabizn" i gniotów wręcz. Ale: Stwory światła i ciemności – ŚWIETNE, Pan Światła – uwaga na przekład!!! – dopiero II wydanie jest OK., ale i tak najlepiej przeczytać oryginał (aha, to znów "pogranicze"). Niezłe są Dilvish Przeklęty i Kraina przemian (dwa tomy cyklu?), a także Widmowy Jack (ach, ten tytuł!).
- Marion Zimmer Bradley - Mgły Avalonu. Napisał już o tej książce Nomysz. Ale ja nie mogłem się powstrzymać od dodania czegoś od siebie. Zgadzam się, że to najlepsze "fantasy arturiańskie" jakie napisano. Film także świetny (realizacja i aktorstwo bez zarzutu). Lepszy jest tylko Excalibur Boormana, trochę gorszy Merlin z Samem Neilem w roli Merlina. Dodam tylko, że Mgły… to "babska" fantasy (w jak najlepszym tego słowa znaczeniu), sama Bradley należy do "kultu" Wicca. I jeśli ktoś chciałby nawrócić jakąś panią na fantasy, to powinien tę książkę sprawić tej pani w prezencie. Acha, dla mnie to jedna z podstawowych pozycji jeżeli chodzi o "inspiracje kalderańskie" związane z życiem, statusem, itp. kobiet na Kalderanie, a zwłaszcza kobiet Eldarskich. (Jeszcze zresztą wrócę to tego tematu przy okazji samego Kalderanu).
- Na koniec zostawiłem jedną ze swoich ulubionych książek. Ani to sf, ani fantasy. Może jest w niej trochę horroru. Maciej Parowski, będąc jeszcze naczelnym Nowej Fantastyki, napisał o autorze tej powieści, że jest "gościem" wśród fantastów – i nie miał nic dobrego na myśli. Swego czasu na temat owego pisarza zrobiło się trochę szumu w Internecie – m.in. w związku z jego z radykalnymi wypowiedziami po zamachach z 11 września. I może dlatego wiele osób patrząc na okładkę książki z jego nazwiskiem obróci się na pięcie, może nawet wyjdzie z księgarni. Ja sam nie zgadzam się z wieloma jego poglądami. Zwłaszcza z jego skrajnym "katolikocentryzmem". Jednak pomimo wszystko "Flet z mandragory" Waldemara Łysiaka do końca mego marnego żywota pozostanie jedną z najlepszych książek, jakie miałem okazję przeczytać.

A teraz razem: Uffff! Jak nie pisałem, tak nie pisałem, a jak napisałem, to się rozpasałem. Zdarza się. Powiem więcej, będzie ciąg dalszy.

***
"Bo moje życie jest moim świętem, a nie Boga lub Szatana."
(W. Łysiak "Flet z mandragory")


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jekyll




Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Południa

PostWysłany: Pon 8:21, 22 Sie 2005 Powrót do góry

Tak trochę odwrotnie wyszło. Poprzedni post był praktycznie wykazem lektur (moich własnych, absolutnie, Bogowie brońcie, nie miałem zamiaru wskazywać na "kanoniczne pozycje literatury fantastycznej", czy jak tam ta franca miałaby się nazywać).
Część z nich to faktycznie moje inspiracje. Ale gdybym miał zacząć od początku…
Przepraszam za wyrażenie, ale za "moich czasów" bywało z czytaniem trochę inaczej niż jest teraz. Chłopcy zaczynali od Winnetou, Wyspy skarbów, itp. Ci, którzy nie stali twardo na glebie, sięgali po fantastykę, której było kiedyś, no... prawie jej nie było.
Na samym początku było bajkowo. Andersen i Bracia Grimm. Baśnie rosyjskie. Klechdy sezamowe. To był pierwszy krok ku fantasy. W międzyczasie był Pan Kleks, absolutnie fenomenalny; Harry Portier, nędzna jego kalka NIGDY nie sprawiłby tego, co sprawiły książki Brzechwy, że chciało się jeszcze i jeszcze i jeszcze („Shrek, ja chcę jeszcze raz!”).
"Czystej" fantasy jako dziecko prawie nie znałem, bo jej nie było. Tolkiena znałem ze słyszenia i z Fantastyki. Tak samo było z Conanem. Cóż, zamierzchłe to były czasy.
Na szczęście był komiks. Jeszcze zanim Parowski i reszta ruszyli ze swoim miesięcznikiem, dostaliśmy magazyn Relax. A w nim Thorgala. Chyba od tego się moja znajomość z fantasy zaczęła. Potem, dzięki Fantastyce, udało mi się przeczytać najpierw pojedyncze opowiadania, a potem powieści z tego gatunku (m.in.: Świat czarownic i Księżniczkę Marsa).
Zapomniałbym o Alicji w Krainie Czarów, którą czytałem ukradkiem, bo mi rodzice kazali odrabiać lekcje z Elementarza...
A jeszcze Krzyżacy (Rito, kłaniam się uniżenie) i Stara Baśń (trochę mnie nudziła, szczerze mówiąc). Ale przygody Zbyszka z Bogdańca wciągnęły mnie bez reszty. NB już wtedy kombinowałem, że byłoby fajnie gdyby Sienkiewicz zamiast Danuśki 'dał' smoka, żeby Jagienka była jakąś nimfą (elfy miały wtedy w mojej wyobraźni cal wzrostu i motyle ew. musze skrzydełka) i żeby od razu skumała się ze Zbyszkiem.
A wracając do Tolkiena… Był rok 1985 lub 86 gdy miałem w ręku pierwsze polskie wydanie WŁADCY PIERŚCIENI. Należało ono do starszej siostry mojego kumpla, polonistki zresztą. Wypożyczenie, ani nawet czytanie na miejscu nie wchodziło w rachubę. To, że udało mi się Jej dotknąć (Trylogii nie siostry, świntuchy), graniczyło z cudem. I długo śniło mi się po nocach.
Ale z fantastyką w ogóle było trochę lepiej. Dzięki moim staruszkom zetknąłem się z Vernem, którego bardzo lubię do dziś. Później był kumpel, o kilka lat starszy ode mnie, który podsunął mi Lema, Zajdla, Vonneguta, Leibera. I było sporo polskiej fantastyki – kiedy ja zaczynałem czytać te bardziej już "dorosłe" rzeczy, właśnie startowali Parowski, Dworak, Markowski, Ziemiański, Rodek, byli już Wnuk-Lipiński, Wiśniewski-Snerg, Boruń, Trepka i inni. Do dziś mam w swojej bibliotece "Spotkanie w przestworzach", cykl antologii opowiadań polskich pisarzy sf skompletowane dzięki znajomościom w księgarni. Była taka seria KAW-u, "Fantastyka-Przygoda-Rozrywka", która mam ambicje skompletować w całości. Wielu autorów, których w tej serii wydano dziś już nie pisze (choć niektórzy, jak Ziemiański, wracają po długiej przerwie).
Znowu się rozpisałem. Celowo, bo chciałem pokazać, że różne są drogi "do fantastyki", że fantastyka "niejedno ma imię" (wybaczcie banał). Grunt to znaleźć swoją własną ścieżkę i cokolwiek by nie mówił pan od polskiego, pani z biblioteki, czy pani Grażynka z telewizji, trzymać się swoich upodobań, ale i nie zaprzestawać poszukiwań. Fantazjowali przecież klasycy literatury (Mickiewicz prócz takich "Dziadów", które fantastyczne są i basta, napisał też utopię). Fantastyki nie unikają filmowcy, także ci najwięksi, "uznani artyści".
I co najważniejsze, choć być może oczywiste. Nie możemy, w naszym "światotworzeniu", ograniczać się do jakiegokolwiek określonego gatunku. Ja sam inspiracje do budowania Kalderanu (wiem, że w przypadku Draegga jest podobnie) czerpię i z fantasy, i hard sf, nawet cyberpunka. To, co z fantastyką nie ma nic wspólnego też może być źródłem natchnienia. I nie mam bynajmniej na myśli tzw. literatury faktu, dokumentów, opracowań, itd. Przeczytajcie jak Old Shatterhand i Winnetou tropili Komanczów albo bandytów – czyż Eldarzy nie mają podobnych umiejętności?

Tym optymistycznym akcentem… Do następnego postu (posta?)

P.S.: A tak naprawdę to mój pierwszy kontakt z fantasy miał miejsce zaraz po moim przyjściu na świat. Początkowe lata mojego życia spędziłem w wiejskim domu moich dziadków. Wieś nazywała się Dragany...

***

Pointa, cytat z Marka Twaina:
"Końcowa część kazania pana Twitchella zrobiła na mnie tak duże wrażenie, że żałowałem, że nie przebudziłem się wcześniej, by usłyszeć początek."


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)