Forum Grupy Rekonstrukcji Fantastycznej Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Wrażenia z drugiego dnia gry ! Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
WhiteHawk




Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 77 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Middenheim

PostWysłany: Pon 1:04, 28 Sie 2006 Powrót do góry

Dzień drugi był fantastyczny, że tak powiem. Wiele niespodzianek. Kapitan Jaegerfortu koniecznie chciał mnie i moją drużynę wypuścić z więzienia (gdzie znaleźliśmy się ponieważ 2 moich kompanów krasnoludów zażądało haracz od elfów imperialnych strażników). Potem w karczmie usłyszeliśmy, że jacyś krasnoludzi napadli na elfy i grasują koło Anjou. XD Karczmarka koniecznie chciała się nas pozbyć z karczmy, a Kapłanka (Shallyai czy Vereny? Widziałem sowę na jej szacie co by wskazywało na Verene ale ludzie i nie tylko powiadali, że Shallyai.) nalegała abyśmy zostali. Dziwnie się zaczął ten dzień. Potem informacja o nieumarłych i lekki szok. Dzień świetny i nie ze względu na walkę, mimo że to jedyna ważniejsza walka w której brałem udział. Świetne odgrywanie nieumarłych przez ... nieumwrłych. Razz Przednia zabawa.

Co do okrzyków nieumarlaków, moim zdaniem nie psuły klimatu tak jak uważacie. Były na swój sposób zabawne.

Cieszę się, że moja postać przeżyła starcie z nekromantą i jego sługami. Mam nadzieje, że ORGi pozwolą mi kontynuować jej odgrywanie w przyszłym roku. (I pozwolą na lekkie podrasowanie Twisted EvilTwisted Evil)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Misiek




Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 408 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: ...z piekła rodem.

PostWysłany: Pon 8:56, 28 Sie 2006 Powrót do góry

Ech, zombi były tak naprawdę swego rodzaju karykaturalne. Postanowiliśmy tak je odgrywać, bo tak naprawdę przynosiło nam to dużo więcej zabawy, niż ciągłe powłóczenie nogami i nieustanne, monotonne pojękiwanie.

Jeśli tylko ktoś wybrał się na zwiad i podejrzał zombich, widział nasze "zabawy" z ofiarami, zasadzkę na kapitana vel rycerza śmierci, kult paśnika, miłość do mistrza, wielką obławę na jedną z drużyn (która jednak nam się wymknęła), ochronę kopalni (pamiętam zwiadowców, bodajże szlachtę, którzy na nasz widok, miast uciekać, powiedzieli jedynie "zombi... Fu!" i niespiesznym krokiem oddalili się od nas z miną wyrażającą niesmak) i tym podobne smaczki. Prócz "Ludzkie mięso daje siłę..." były też pojękiwania, postękiwania, opętańcze śmiechy, zgrzytające "mięęęsoo..." i "pooosiłeeek...", a także służalcze "taak mój panie..." z głębokim pokłonem do ziemi. Myślę, że zanim staliśmy się śmiertelni budziliśmy sporo grozy i klimatu mimo naszych okrzyków.

Chill out! Miało być dużo zabawy i było. Kto chciał, ten nacieszył się dniem pierwszym, dla mnie okazał on się długi i męczący (pozytywnie, bo to w końcu warmłot). Kto oczekiwał odrobiny strachu zmieszanego z humorem (patrz wspomniane „Jabberwocky”), miał dla siebie dzień drugi. Bawiliśmy się świetnie, każdy znalazł coś dla siebie i nie ma co wyzywać się od żałosnych czy „super – pro” Wink

Pozdrawiam, widzimy się za rok,
Draganor


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cin




Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 21 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z nikąd

PostWysłany: Pon 10:29, 28 Sie 2006 Powrót do góry

Drugi dzień gry zapowiadał się przyjemnie i sympatycznie, uciekanie przed zombiakami także było fajne, jednak potem wszystko zaczelo sprowadac sie do walki z zombiakami, w sumie tez ok, jednak gdy zostalam zamieniona w zombi jako stary gracz wiedzialam czym to sie konczy i zwyczajnie zeszlam z gry, bo jedyne co to moglam sie zanudzic i nachodzic po to aby sie zanudzic... (nie przyjechałam na tego LARPa po to aby sie tłuc mieczem, a robienie zombiaka w mojej sukni i butach to by była największa porażka)

Co do gry poważnej i niepoważnej- ja grałam normalnie tzn. jak ktoś ze mną zartował w klimacie to z nim zartowalam, ale jak mialam powazne rozmowy, albo atak zombi to w cholere to ma byc powazne, owszem zarty lecace w strone zombich w klimacie OK, ale nei zobmi z tekstami o vitaminach O_o to juz jakas farsa.

Jak ktos chce LARP ktory bedzie zabawny to niech go zrobi, na Orkonie w zeszlym roku byl LARP w konwencji "Kajko i Kokosz" przez caly dzien ciagle sie smialismy i wyglupialismy, bo to był taki LARP.

Pomysł z zombiakami byl dobry o tyle, że wszyscy Ci ktorzy chcieli sie klepać- klepali się... Jendak Ci nie powinni psuc zabawy innym- klimat to klimat (jak ja sie ciesze ze owych tekstow nie slyszalam, bo bym miala "ale" do tego ze klimat byl cudowny)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rainhard Beck
Gość





PostWysłany: Pon 10:48, 28 Sie 2006 Powrót do góry

Witam,

Dla mnie dzień drugi był naprawdę pełen wrażeń. Kiedy obudziliśmy się w forcie Jager, bardzo łatwo było przewidzieć, że coś się święci (nie było większości jego załogi). Nikt jednak nie przypuszczał, że będzie się aż tyle działo i to na taką skalę Smile

Bardzo podobał mi się klimat osaczenia jaki został wytworzony przez samych graczy. Zewsząd dochodziły informacje o atakach nieumarłych na grupy podróżnych a potem nawet na karczmę. Nikt jednak tak naprawdę nie wiedział ilu jest martwiaków, jak silni są i gdzie są... jedni mówili że jest ich 15 inni że 30 Very Happy

Najbardziej podobała mi się wyprawa do krasnoludzkich kopalń po magiczne zwoje i chwila kiedy zajęci walką z krasnoludem zostaliśmy po prostu zalani masą nieumarłych. W jednej chwili byliśmy górą nad straszliwie upartym krasnoludem i zdobyliśmy potrzebne nam zwoje a w drugiej połowa naszej drużyny (jakieś 4-5 osób) padła od ciosów armii martwiaków.

Dramatyzmu dodał fakt, że nasz „kochany” (Very Happy) fanatyczny kapłan sigmara, posiadający przy sobie zwoje, zamiast ratować się ucieczką, tak jak zrobiła to większość, ruszył bez zastanowienia na hordę martwiaków... i poległ (a przynajmniej tak się na początku wydawało) zdziwiony że jego święty młot nic nie zdziałał.

Ten dzień był dla mnie naprawdę bardzo fajny i pomimo, że pomysł był nieco „oklepany” został naprawdę w bardzo fajny sposób zagrany i zorganizowany. Wielkie brawa.

p.s. Bardzo klimatyczne było poświęcanie części wojska w celu odciągnięcia niepokonanej (bo nie zniszczalnej) armii trupków, tak samo jak pozostawienie części wojska w forcie Anjun w celu powstrzymania chociaż na chwilę ataku zombie i danie czasu reszcie drużyny na pokonanie zła w krasnoludzkich kopalniach – niesamowite było to jak cała banda awanturników (z kilkoma magami i kapłanami) uciekała przed jednym zombiakiem który nagle wytoczył się z lasu i powolnie sunął w naszą stronę przedzierając się przez krzaki Smile)))

p.s.2 Co do "witamin" to faktycznie mogli wymyślić coś lepszego - bardziej w klimacie... ale to chyba jedyny zgrzyt Smile
Gość






PostWysłany: Pon 11:27, 28 Sie 2006 Powrót do góry

Image

Wink
Misiek




Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 408 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: ...z piekła rodem.

PostWysłany: Pon 11:36, 28 Sie 2006 Powrót do góry

Yeah! Więcej takich fotek!

A może jakaś galeria? I wielkość by się lepsza zdała :/


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mortis




Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 10 Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 11:47, 28 Sie 2006 Powrót do góry

to bardzo znikoma czastka wszystkich zdjec. Na pewno beda opublikowane, pozostaje tylko kwestia, kiedy Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Darek




Dołączył: 18 Sie 2006
Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 11:49, 28 Sie 2006 Powrót do góry

Obrona fortu była fajowa... brakowało mi czegos takiego... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
aileen




Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 36 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: skądinąd

PostWysłany: Pon 12:15, 28 Sie 2006 Powrót do góry

Szacunek dla zombich! Dawno mi się tak dobrze nie uciekało ... zejście bojowe z fortu bretońskiego - super! Dawno się tak dobrze nie bawiłam (a moja postać tak nie bała). A ich okrzyk - "ludzkie mięso ...itd) - nie wnikam czy był dobry, czy zły - mnie sie podobało, że było ich słychać i było w tym trochę grozy. Szacunek za tą część larpa!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gothard




Dołączył: 09 Sie 2006
Posty: 53 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Allenstein

PostWysłany: Pon 15:47, 28 Sie 2006 Powrót do góry

Jako, że npc-em byłem pojęcie o tym co się dzieje i dziać będzie miałem spore (może nie tak bardzo, bo mistrzowie i scenarzysta byli tak nieobliczalni, że w wielu momentach sam się gubiłem) i równierz chciałbym się swoimi spostrzeżeniami podzielić.
-dzień pierwszy, dla jednych słabszy (brak walki) był dla nas (organizatorów i npc-ów) straszny i przerażający. Wielu nie przespało nocy (ja sam spałem może godzinkę), od rana lało (i to naprawde ostro), od 7 targaliśmy i woźiliśmy sprzęt na lokacje, od 8-9 NPC byli przygotowani na graczy. Wy pojawiliście się dopiero około 14 jak nie później. Do godz. 18 działał z nami tylko jeden (1!!!) MG, więc to na nas spadł główny obowiązek prowadzenia gry, choć wielu z nas nie znało waszych questów początkowych. Wielu z Was wysłało historie za późno by coś wymyślić i z tymi graczami były największe problemy. Kilku NPC-ów przywiązanych było do graczy najmłodszych i w praktyce byli niemalże wyłączeni z gry (z tymi 12, 13 i 14 latkami to był chyba największy błąd ORG-ów, ale z drugiej strony od kogo Ci młodzi ludzie mieliby się uczyć gry jeśli nie od nas). Staraliśmy się jak mogliśmy, stawaliśmy na głowie by być wszędzie i coś rozkręcać (nie pamiętam kiedy ostatnio zrobiłem 20 km biegiem po lesie, zakwasy mam straszliwe). Ale dość narzekania. Jeśli ktoś chciał walczyć, to walkę mógł bez problemu znaleźć, wystarczyło zaczepić krasnoludy w karczmie(te w rogatych hełmach), podpaść kapitanowi w Jagerforcie lub po prostu organizować zasadzki na traktach. Jeśli ktoś chciał czuć się klimatycznie, wystarczyło przyłączyć się lub pogadać z którąś z drużyn które wyglądały jak wyjęte z Warhammera. Co do wieczornej bitwy pod karczmą, to była chyba niezła wyrzywka dla spragnionych walki. Podsumowując dzień pierwszy, przyznać trzeba, że mimo naszych starań więcej było niedociągnięć niż "dociągnięć". Przede wszystkim zabrakło nam czasu i ludzi.
-dzień drugi, mniej grania, więcej biegania, ale klimat był chyba nie najgorszy, nigdy prawdę mówiąc nie da się dogodzić wszystkim.

Na koniec jeszcze jedna rzecz. I to nie tylko moje zdanie. NPC poczuli się troszkę urażeni tym, że na zakończenie ORG-owie słowem o nas nie wspomnieli, nie mówiąc nawet prostego "dzięki". Chociaż tyle nam się chyba należało...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Karasu
Ojciec Założyciel



Dołączył: 22 Cze 2005
Posty: 244 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Allenstern

PostWysłany: Pon 16:10, 28 Sie 2006 Powrót do góry

Arrgh, Gothardzie, masz zupełną rację, jeśli chodzi o podziękowania.
Kolejne niedopatrzenie na dłuuuuugiej liście... :/

Przepraszam.

I dziękuję - za całą Waszą pomoc, bez której faktycznie nic by się nie udało.
Mam nadzieję, że na zapowiadanym after party w Pryzmacie będziemy mieli okazję jeszcze się z Wami spotkać i jakoś to naprawić.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sowa
Allenstern ORG



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 275 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: OLSZTYN

PostWysłany: Pon 16:51, 28 Sie 2006 Powrót do góry

Oba dni sie rożniły
więc każd mógł znaleść coś dla siebie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pon 17:16, 28 Sie 2006 Powrót do góry

Moje 5 groszy z osobistego punktu widzenia NPCa dowódcy imperialnego fortu.
Bardzo było mi niefajnie z powodu sytuacji graczy rozwiązujących intrygi jeszcze z pierwszego dnia gry. Widziałem jak świetnie odgrywają, jak próbują rozwiązać swoje misje a niestety nie można było im w tym pomóc. Pewne kluczowe elementy fabuły nie wypaliły i tu chyba powinna być najważniejsza nauka dla ekipy organizatorów. Idealnie byłoby gdyby wydarzenia z nieumarłymi mogły równolegle zaistnieć z wątkami intrygi. Tak by wojownikom dać świeczkę a badaczom tajemnic ogarek (lub odwrotnie). Jednak mimo wszystko sam klimat najazdu nieumarłych wyszedł jak dla mnie fajnie. Będąc w grupie żywych kilka razy dało się odczuć przerażenie. Naprawdę poczułem klimat kiedy żaden z patroli nie wracał, przybywali do fortu ludzie donoszący o żywych trupach w okolicy, a szczytem był moment kiedy prowadząc do Anjou resztkę garnizonu wraz z uciekinierami napotkaliśmy w lesie grupę ludzi ze sztandarem Ulryka na przedzie. Sztandar poznałem z daleka, już się ucieszyłem , że to grupa która wzmocni nasz oddział ale kiedy zaczęli się zbliżać i pojawiało się ich coraz więcej w dodatku śpiewali jakąś dziwną pieśń i załapaliśmy, że to cała nekro armia to nogi robiły się miękkie. Co do tekstu pieśni to mało mozna było zrozumieć ale ten śpiew robił nieprzyjemne wrażenie. Sama finałowa walka jak to walka. Z początku myśleliśmy, że zgniecie nas ta fala truposzy. Ale jakoś wyszło na nasze.
Cieszę się, że udało nam się dopaść nekromantę i nie mogę sobie wybaczyć, że nie udało mi się ochronić pewnej damy z Nuln.
Piotrek OKF
Gość





PostWysłany: Pon 19:34, 28 Sie 2006 Powrót do góry

A ja powiem tyle że podczas 2 dnia kiedy w końcu wraz z Kalwariusem i 2 elfami dostaliśmy misje przeszpiegowania kopalni krasnudów w dordze do Anju nas pierwszych zjadło jak to liczyliśmy 7 zombiee.. ale i tak było świetnie w 2 dniu było więcej bitew za to chyba w 1 lepszy klimat( pościg gudłaja itp)
paskudny_goblin
Gość





PostWysłany: Pon 19:56, 28 Sie 2006 Powrót do góry

Piotrek OKF napisał:
A ja powiem tyle że podczas 2 dnia (...) w dordze do Anju nas pierwszych zjadło jak to liczyliśmy 7 zombiee..

A to też była ciekawa sytuacja: w lesie czai sie zgraja zombie, drogą idą elfy. Elfiaki widza, że ktoś sie ukrywa i ruszają to sprawdzić - podchodzą i pytają co się dzieje. Zombie nie reagują - w końcu mają rozkaz czekać, elfy zdezorientowane nie wiedza o co chodzi. wreszcie któryś z zombich nie wytrzymuje - lezie w kierunku żywych, chwilę potem reszta martwiaków też ich atakuje. Elfy, osaczone ze wszystkich stron, jeszcze przez chwilę się bronia, dziwiąc sie, czemu "silny cios" nie działa na przeciwników. A chwilę po tej drobnej przekąsce ze zwiadowców była "kanapka" z dowódcy Very Happy
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)